Czyli jak dołożyć sobie sprzątania i skutecznie zepsuć aranżację mieszkania, a sprawić dzieciom mnóstwo radości :).
Po
trudnej i męczącej przeprowadzce, nadszedł czas na rozpakowywanie rzeczy i
znajdowanie dla nich nowych miejsc. To również dotyczy całych gór zabawek
małych książeczek i niepoliczalnej liczby akcesoriów, które należą oczywiście
do najmłodszych gwiazd! Mamusia pakowała i wiozła ze sobą wszystkie te cuda,
choć wciąż stara się znaleźć ku temu jakieś uzasadnienie… Tak się bowiem składa,
że są tysiące pomysłów na zabawę dla dzieciaków bez konieczności kupowania i
wożenia ze sobą lalek, domków, koników, wózeczków etc. Dziś właśnie kilka
takich propozycji, choć jak zaczęłam pisać, to rodzą mi się w głowie wciąż nowe,
więc myślę, że będę zmuszona stworzyć cykl poświęcony temu zagadnieniu :).
Zacznę
od ukochanej przeze mnie washi tape. Wszyscy już wiedzą, że można ją
wykorzystywać na tysiące sposobów. Ja szczególnie upodobałam sobie domowe klasy
wyklejone papierową taśmą.
Washi
tape można przyklejać na większości powierzchni i bardzo łatwo można ją
odklejać. Możemy więc bez większego stresu dawać ją maluchom. Starszaki
świetnie poradzą sobie z nożyczkami, a maluchy bardzo szybko uczą się jak
przerwać washi tape paluszkami. Kolorów i wzorów jest taka ilość, że trzeba się
niesłychanie pilnować, żeby nie wydać fortuny!
Papierowa
taśma bez większego problemu daje się odkleić z drewnianej podłogi, ale także
świetnie trzyma się, gdy zaklejony fragment parkietu odkurzamy i zmywamy na
mokro. Wielokrotnie to przetestowałam :).
Choć
mojej małej Lence zajmie jeszcze trochę czasu zanim nauczy się podskakiwać,
świetną rozrywką na wyklejanych klasach okazało się siadanie na poszczególnych
kwadratach, skrobanie pazurkiem, aż taśma się oderwie, lub stawianie na
kolejnych polach upolowanych wcześniej przedmiotów. Najcenniejsza oczywiście
jest zawsze komórka, albo pilot, lub coś zwędzonego starszej siostrze :).
W
trakcie naszej przeprowadzki, przez kilka tygodni, dziewczynki były bez swoich
zabawek. Wymyślałyśmy wtedy najprzeróżniejsze zajęcia dla zabicia czasu.
Podczas pakowania odkryłam duże zapasy drewnianych kołeczków, zgromadzone przez
parę lat studiów na Akademii Sztuk Pięknych. Kołeczki dołączane są do płócien,
ja czasem je wykorzystuję, ale w większości przypadków lądowały w jakimś pudle.
Teraz szkoda było mi je wyrzucić i bardzo szybko znalazł się sposób na ich
wykorzystanie. Zrobiłyśmy z nich własnoręcznie wyrysowane domino.
Do
takich domowej roboty domino możemy wykorzystać również patyczki po lodach,
tekturki, etykiety, przecudnie wyglądają płaskie kamyki. Rysujemy co tylko nam
się wymarzy! Kształty, cyfry, litery…
Zaletą domino w takich nieregularnych kształtach
jest to, że efekt końcowy jest nieprzewidywalny.
Pozostanę
w temacie drewna, gdyż jest to mój ulubiony materiał. Następny pomysł na zabawę
to zwyczajnie drewniane klocki. Ale nie takie znane nam kształty kupione w
sklepie. Nasze klocki to nadmiar parkietu, a dokładniej mozaiki przemysłowej z
jesionu, która została nam jeszcze z czasów urządzania się. Nie miałam serca
wyrzucić sporej ilości ślicznych drewnianych elementów. Początkowo planowałam
zrobić z nich skrzynkę, lub obłożyć fragment ściany. Z czasem jednak koncepcja
się zmieniła i pudełko pełne jesionowej mozaiki pojechało z nami do nowego domu
w roli klocków.
Możemy
zostawić klocki w naturalnym kolorze, pomalować na różne odcienie, narysować na
nich kształty, wszystko jest kwestią wyobraźni. A pamiętajmy, że wyobraźnia
naszych maluchów nie zna granic!
Podobnie jest jeśli chodzi o to, co z takich
klocków dzieciaki ułożą, lub zbudują. Ja prezentuje tylko niektóre budowle, niestety
nie wszystkie udało mi się sfotografować.
Dużą
zaletą jest też ilość, daje to masę możliwości. Moje dziewczyny szaleją z
radości, gdy mogą paradować po chodniku zbudowanym z parkietowych drewienek.
Piszczą z zachwytu, gdy mozolnie ustawione w pionie jeden za drugim przewracają
się robiąc oczywiście mnóstwo hałasu.
Przy
temacie zabaw dla dzieciaczków nie mogę nie wspomnieć o cudownym przepisie na
zajęcie malucha, podczas gdy my potrzebujemy pilnie coś zrobić. Mam na myśli segregowanie
przedmiotów. Jest to idealna metoda na uziemienie naszych pociech :). Ja praktykowałam już różnego rodzaju makarony,
fasole, grochy, guziki, ozdoby do dekoracji tortów… Świeżo po przeprowadzce nie
zdążyłam uzupełnić jeszcze spożywczych produktów, dlatego do segregowania, a
dokładniej układania według koloru, posłużyły mi zwykłe kredki, których jest u
nas zawsze pod dostatkiem :).
Bawmy
się z dziećmi! Sami znów stańmy się na chwilę małymi dziećmi. Uruchamiajmy
naszą wyobraźnię każdego dnia, dzięki temu nasze skarby będą pomysłowe,
dopieszczone i szczęśliwe!