Wszystkie swoje pomysły notuję i rozrysowuję w notesie, który pęka w szwach. Moje szycie w nowym domu próbowałam zacząć już od dłuższego czasu, ale wir urządzania się na nowo i zwiedzania pochłonął mnie na dobre. Udało się jednak w wielkim pośpiechu wykorzystać kilka drzemek moich małych łobuziaków, aby uszyć dla nich coś odpowiedniego do pogody, która ostatnio przekracza 30 stopni.
Na start uszyłam chusteczkę na głowę. Użyłam materiału, z którego już kiedyś uszyłam spódniczkę. Granatowa tkanina w białe gwiazdki w zestawieniu z pomponami i rypsową taśma jak poprzednio.
Aby powstała taka chusteczka, musimy wyciąć trójkątny kawałek tkaniny i obrobić mu brzegi. Na dłuższym boku doszyć dłuższy kawałek wstążki tak, aby wystawała kilkanaście centymetrów z każdej strony. Na dwóch krótszych bokach doszywamy taśmę z pomponami. I koniec :-)
Następnym uszytym przeze nie ciuszkiem jest bluzeczka. Jej krój chodził mi po głowie od dłuższego czasu. Luźna, w formie tuniki, zapinana z tyłu na jeden guzik i zakończona na plecach w kształt łuku. Wykorzystałam lnianą tkaninę w paski, a całość wykończyłam dużą, dekoracyjną kokardą.
Bluzka uszyta jest z jednego kawałka materiału. Najpierw na papierze narysowałam projekt, wycięłam go tak, aby był symetryczny. Potem założyłam go na córeczkę, pospinałam i poprzycinałam tak, aby powstał zaplanowany krój. Przed zszyciem spięłam całość szpilkami i przefastrygowałam pomarańczową nicią, aby znacząco odróżniała się od koloru tkaniny, gdyż łatwiej jest ją później odpruć.
Taki krój świetnie nadaje się do jeansów czy legginsów. Łatwo się pierze, szybko się zakłada i fantastycznie sprawdza się w upalne dni.
W chłodniejsze dni doskonale wygląda na gładkiej bluzeczce z długim rękawem.
Na sam koniec wyjątkowo trudna propozycja z kołnierzykiem, guzikami, ściągaczami.... Oczywiście żartuję, to będzie stylizacja z serii second life of things. W roli głównej koszula mamy, otrzymana w prezencie wiele lat temu, ale właściwie nienoszona. Dziś uszyłam z niej letnią sukienkę!
Odcięłam koszuli rękawy i odrobinę ścięłam boki, aby całość nabrała kształtu sukienki. Zszyłam boki, wykończyłam rękawki, a na koniec doszyłam z tyłu serduszko, którego kształt wycięłam z odciętego mankietu.
Niestety mam naturę kolekcjonera, więc kilka półek w szafie zajmują kartony podpisane "do przeszycia", dziś uszczupliłam jeden z nich i nie zamierzam na tym poprzestać:-)
Z pewnością każdy z nas trzyma w szafie jakieś nieużywane rzeczy w które można tchnąć nowe życie. Zachęcam!
Oj Marta!!! Cudnie:) Ta bluzeczka z kokardą ...zakochałam się:)
OdpowiedzUsuńDzięki. Szczerze mówiąc zamierzam uszyć taka i dla siebie:)
Usuń