Przyznam Wam się na wstępie do jednej z moich cech, niestety mam w sobie trochę z natury narzekacza. Jak jest wiosna, to
czekam na lato, a latem na jesień. W tym roku już w sierpniu kupowałam
włóczki i druty. Wiem, to dziwne, ale dzięki temu teraz, gdy przyszły
chłodniejsze dni, nie zaczynam robótek, tylko mam już gotowe kilka
mięciutkich i cieplutkich rzeczy.
Stałym elementem mojej garderoby są szale i chusty, uwielbiam je! Ostatnio dołączyły do nich również kominy. To one poszły na pierwszy ogień moich dziewiarskich robótek. Dawno nie robiłam na drutach, więc wiedziałam, że najlepiej jako pierwszy uszyć szal, albo komin, gdyż są najprostsze. Zrobiłam komin, a efekt poniżej.
Jeśli chodzi o ściegi, to dopiero zaczęłam eksperymentować, właśnie ruszyły moje pierwsze próby robienia na drutach warkoczy. To są jednak początki, więc się jeszcze nie ma czym chwalić. Prezentowane dziś rzeczy są dziergane najprostszymi splotami.
Najbardziej lubię grube włóczki i druty, gdyż szybko jest efekt. Wciąż robię dla córeczki komin z cienkiej wełenki i końca nie widać. Dla siebie wybrałam miękką, turkusową wełnę, żeby trochę zawalczyć ze swoim uzależnieniem od szarości :).
Kolejna rzecz, to mała porcja inspiracji do domu. Odkryłam wspaniałą włóczkę, nazywa się Hoooked Zpagetti. To jest nowość na rynku i jest rozchwytywana. Hoooked Zpagetti to dzianina cięta w cienkie pasy, umożliwia niesłychanie szybkie szydełkowanie, jest niedroga i ma przepiękną gamę kolorów. Ja kupiłam ją w Szwajcarii, ale jest również dostępna w Polsce.
Gdy ją zobaczyłam, od razu wiedziałam, że wykorzystam ją do stworzenia elementów dekoracji wnętrz. Zachwycam się dywanami, czy poduszkami o bardzo grubych splotach. Postanowiłam jednak zacząć od mniejszej skali.
Zaczęłam robić dekoracyjne pojemniki z włóczki. Zawsze brakuje mi koszyków, pudełek i pojemników na drobiazgi, a takie elastyczne i miękkie mogą być wykorzystane na bardzo wiele różnych sposobów.
W robieniu na drutach stawiam pierwsze kroki, więc właściwie mnóstwo rzeczy mnie zaskakuje. Prezentowane koszyki powstawały metodą prób i błędów. Nie wiedziałam jak zrobić koło na drutach, a wykonanie go na szydełku jest dość skomplikowane, dlatego początkowo dno koszyków miało być kwadratowe. Postanowiłam jednak spróbować wydziergać coś, co mniej więcej ma formę koła. Na szczęście dna właściwie nie widać, więc nie będę się tłumaczyć z efektu końcowego tych prób :).
Podczas robienia na drutach taka bawełniana włóczka znika ekspresowo, zanim się zorientowałam, przerobiłam motek, a raczej szpulę, która miała ok 120m. Jak będziecie mieli wybór, to nie zastanawiajcie się nad małymi szpulkami, tylko od razu bierzcie te większe. Chyba, że potrzebujecie włóczki na przykład do biżuterii, albo jako dodatek.
Moja starsza córeczka, gdy tylko zobaczyła kosz pełen włóczek i usłyszała hasło czapki i szaliki, złożyła zamówienie na pompony. Zaczęłam więc moją małą produkcję :). Wykonanie pompona jest banalnie proste, w sieci krąży masa instrukcji. Te, które wykonałam, raczej nie trafią już na czapkę, czy szalik, bo dziewczynki uwielbiają się nimi bawić.
W sklepach i w sieci jest mnóstwo ubrań i przedmiotów z włóczki, ale nic
nie zastąpi nawet niezbyt precyzyjnych, ale wykonanych własnoręcznie
rzeczy. Zachęcam Was do działania i eksperymentowania!